Jasność i Ciemność nigdy się nie znosiły. To przecież oczywiste, równoważenie sił było w tym przypadku kompletnie bezsensowne, a minimalna przewaga któregokolwiek z nich zawsze kończyła się boleśnie dla tego drugiego. Mimo to chcieli być razem. Łączyła ich miłość tak czysta, jak bolesna. I choć krwawili w swej obecności, trwali ze sobą.
Ciemność wydała na świat swoje dziecko. Było one spowite ciemnością, mogące nią władać jak najprostszym przyrządem. Rysowało cienie z lekkością malowania świecówką kresek na kartce w zeszycie. Potrafiło wniknąć w umysł i zasiać w nim mrok.
Wraz z dzieckiem Ciemności zaistniało dziecko Jasności. Było jasne, jego moc oślepiała i parzyła... I każdy promień godził ciemność, przydając jej bólu. Choć Światło i Mrok byli rodzeństwem, nie potrafili ze sobą żyć. Ciągle się ranili, a nienawiść w nich narastała. Z czasem nie zostało między nimi już nic pozytywnego, a Jasność i Ciemność musieli pogodzić się z faktem, iż muszą się rozejść, by ich dzieci nie zniszczyły siebie nawzajem i przy okazji wszystkiego innego.
To jednak nie pomogło. Zaistniała w rodzeństwie nienawiść zdążyła już do tego stopnia dojrzeć, że była nieodwracalna. Światło wymykał się Jasności, by walczyć z Mrok, Mrok z rozkoszą mieszała z ukrycia w głowie Światłu.
Jasność postanowił zakończyć tę spiralę bólu i wygnał Światło w świat, licząc na to, że poradzi sobie sam w życiu i zrozumie, że walka nie przynosi nigdy korzyści. Przez nią może być tylko gorzej. By pamiętał, że zawinił raniąc, jego cieniowi przydał kolce, by na zawsze on i jego potomkowie pamiętali grzech nienawiści.
Ciemność, widząc, co zrobił jej ukochany, poszła w jego ślady. Skoro Mrok tak lubiła być niewidoczna i podkradać się, by z kryjówek atakować Światło – odebrała jej cień, by pamiętała, iż knucie w ukryciu i działanie na szkodę innych nigdy nie popłaca. Wygnała Mrok w świat.
W końcu Jasność i Ciemność mogli być razem i ranić się jak dotychczas. Lecz poza zwykłymi, powierzchownymi ranami, które szybko się goiły, pojawiło się w nich bolesne wspomnienie, utrata. A na nie nie było już lekarstwa. Ból był nie do zniesienia...
Hmmm... bardzo interesujący i jakże intrygujący prolog. Ciekawi mnie ta historia. Bardzo fajny pomysł i jestem ciekawa pierwszego rozdziału!
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zabiorę się za rozdzialiki. Pozdrawiam!
[kolekcjoner-cial]
Wielkie brawa należą Ci się za ten prolog, poważnie. Podoba mi się Twój styl, a szablon podkreśla klimat tej historii. Zostaję na dłużej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, początkowo prolog w ogóle nie istniał. ^^ dopiero z czasem sama "dowiedziałam się" czemu świat Weiry tak wygląda:)
UsuńCiekawy i pomysłowy prolog, bardzo mi się podoba, jestem ciekaw co stanie się dalej :)
OdpowiedzUsuńCo do treści prologu - podobało mi się. Wstęp jak wstęp, ale z nutką tajemniczości. :) Ciekawe, czy dalej opowiadanie dalej będzie trzymać ten klimat.
OdpowiedzUsuńCo do wyglądu bloga - oryginalny i interesujący. Również wychodzi na plus, pasuje do historii - jak mi się wydaje - i jest inny niż wszystkie. Jedyne co trochę wkurza to ten tekst z tyłu, który pełni rolę nagłówka, ale lata razem ze stroną i nieco dziwnie to wygląda. Poza tym super :)
Pozdrawiam i idę czytać pierwszy rozdział
Gwiazdogrod.blogspot.com
Dziękuję za komentarz :D Niestety - z nagłówkiem nie mogę nic zrobić, to szablon z szabloniarni i edycja nie jest wskazana :( już odwiedzam bloga!
UsuńRozumiem. No trudno, i tak jest super :)
UsuńWow. Dawno nie widziałam tak zwięzłego, intrygującego prologu.
OdpowiedzUsuńAle najpierw się przywitam. Cześć. Rozbijałam się właśnie po Wspólnymi Siłami (link na wypadek, gdyby ktoś miał ochotę na lekturę ocen blogów z opowiadaniami) i gdzieś tam zainteresował mnie Twój nick. Można więc powiedzieć, że zgubiłam się na Twoim blogu, ale po przeczytaniu prologu myślę, że jednak trafiłam w dobre miejsce. I chcę zostawić ślad dla Ciebie.
Prolog w charakterze opowiedzianej baśni (tak odebrałam) – no strzała Amora w moje serce. Jak nie przepadam za krótkimi prologami, bo te blogaskowe przypominają często bełkotliwy świstek z pralni, to ten dał mi zastrzyk inspiracji. I choć na początku napis na belce zinterpretowałam jako zapowiedź romansu dwojga ludzi, z którego jednym jest Weira, to dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że chodzi o Światło i Mrok. Ciężko mi się ostatnio czyta ze zrozumieniem, przyznaję. Ale jakie to było odkrycie xD
Nie będę tu deliberować nad tym, jak losy Światła i Mroku będą się miały do losów Weiry. Na tym etapie opowieści czytelnik jest od czytania, nie zawojowywania koncepcji autorki ^^
Jednak zastanawia mnie kilka kwestii
Ciemność wydał na świat swoje dziecko – W późniejszej części Ciemność ma płeć żeńską.
Rysowało cienie z lekkością malowania świecówką kresek na kartce w zeszycie – To zdanie jest niepoprawne gramatycznie; powinno być coś w stylu: Rysowało cienie z łatwością, jakby malowało świecówką (...). W mojej wersji z lekkością już nie pasuje, dlatego zmieniłam jeszcze tę część.
Choć Światło i Mrok byli rodzeństwem, nie potrafili ze sobą żyć. Ciągle się raniły – Skoro byli, nie potrafili, to również ranili.
By pamiętał, że zawinił raniąc, jego cieniowi przydał kolce – Brakuje przecinka przed raniąc, bo to imiesłów.
Skoro Mrok tak lubiła być niewidoczna i podkradać się, by z ukrycia
atakować Światło - odebrała jej cień, by pamiętała, iż knucie w ukryciu – w miejscu dywizu (-) powinna być pauza (—) lub półpauza (–) + powtórzenie.
W kwestii poprawek zrobisz, jak będziesz uważała ;)
Do następnego rozdziału!
P.S. Mam nadzieję, że wybaczysz ten link do WS. Nie mogłam się powstrzymać.
Na pewno zastosuję się do sugestii ;) Ogólnie cieszą mnie komentarze, które coś korygują - nikt nie jest alfą i omegą i zawsze trzeba być otwartym na sugestie :D
UsuńDziękuję za miłe słowa :D Pozdrawiam :D
Jezuuu
OdpowiedzUsuńUsunęło mi komentarz :cc
Świetny prolog! Też tak chcę :C
Malusiaa, Ty też tutaj? ;D
UsuńHanni wreszcie tu dotarł i musi przyznać, że ma do czynienia z niezwykle intrygującym prologiem. (:
OdpowiedzUsuńInteresujące, że nadałaś Mrok (Mrokowi?) płeć żeńską. Prędzej Światło skojarzyłoby mi się z kobietą i zastanawiające jest to, dlaczego.
Idę czytać dalej.
Przy okazji, masz podobną nazwę do ksywki pewnego wykładowcy i gęba mi się śmieje, kiedy widzę od Ciebie komentarz. (:
*to samo, co tyczy się Światła i Mrok, tyczy się Jasności i Ciemności oczywiście.
UsuńTo taka moja koncepcja, odrobinkę szalona :D Miałam tę historię długo w głowie, rozmyślałam od niej przed snem i w końcu, w przypływie impulsu zaczęłam to zapisywać. Rozdziały na początku same się pisały i przyznam się bez bicia - nie robiłam korekty. Dopiero jeden przyjemny chłopak zgłosił się na chętnego do poprawienia tych moich literówek :D
UsuńMam nadzieję, że ciąg dalszy Cię nie rozczaruje :D
Bardzo ciekawy Prolog. Trochę na myśl przywodzi mi mit o powstaniu świata z mitologii greckiej, gdy z chaosu wyłonili się pierwsi bogowie. Na pewno przeczytam kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńkiermasz-swiatów.blogspot.com
*https://kiermasz-swiatow.blogspot.com
Usuń